Co może być fajnego w zardzewiałej lampie? Laik mógłby stwierdzić, że może i nic w niej nie ma ciekawego. Choć zdaniem wielu dekoratorów rdza sama w sobie to bardzo wdzięczne 'pokrycie' użytkowych, stylowych przedmiotów.
Nie każdy oczywiście lubi lampy w rdzy. Większość jej wcale nie lubi, bo kojarzy się z przemijaniem, rozkładem, utratą wartości i innymi nieprzyjemnymi rzeczami.
Zdało by się powiedzieć - niezbyt fajne są te nasze skojarzenia ze rdzą. Tymczasem rdza to również wspomnienia, piękna, nierzadko energetyzująca tęsknota za czymś, co przeminęło. Lama z rdzy to jednocześnie przyszłość (bo światło) i przeszłość (bo rdza). Idealna kompozycja, idealna władza na czasem. Bo w tym świetle i rdzy jesteśmy.
Jak została stworzona lampa z rdzy w manufakturze De Ferr? Zastosowano taki roztwór, żeby po dwóch, czy trzech godzinach jego użycia
błyszcząca stal pokryła się rdzą. Jednak użytkowa rzecz w domu nie może przecież brudzić za każdym
dotknięciem. Domorośli majsterkowicze radzą - bezbarwny lakier. Niestety rdza spod takiego lakieru wychodzi już po miesiącu i nadal brudzi....
Okazuje się, że w Kalifornii (USA) oprócz Doliny Krzemowej posiadają również praktyczną
technologię zabezpieczania rdzy. Ciekawe, że specyfików do lampki De Ferr 113 oraz lampki De Ferr 116, trzeba było szukać tak daleko... Efekt jednak jest niesamowity!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz